Recenzja: Sir Eatsalot (PS Vita)

Recenzja: Sir Eatsalot (PS Vita)

Patryk Dzięglewicz | 10.04.2018, 13:08

Sir Eatsalot, najdzielniejszy rycerz królestwa, wyrusza w pełną obżarstwa drogę, której celem jest powstrzymanie zakusów złej wiedźmy. Czy jednak wredna stara baba i banda szczurów mogą stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla jego potężnego brzuchala?

Sir Eatsalot to w miarę prosta gra łącząca w sobie elementy platformówkowe i zręcznościowe z pewną dozą przygody oraz kolorową baśniową grafiką, która przywodzi mi na myśl widzianą niedawno reklamę telewizyjną przekąsek dla dzieci. W skrócie rzecz ujmując, akcja toczy się w królestwie Gluttington, gdzie wredna wiedźma Hysterica zatruła kwaśną lemoniadą wszystkie rzeki, grożąc klęską głodu, jeśli król nie odda jej tronu. Jednak władca Diet III nie zamierza negocjować z terrorystką i wyciąga swojego asa w rękawie – dzielnego rycerza Sir Eatsalota. Ten bez wahania bierze swoje brzuszysko w troki i rusza w podróż, by ratować kraj. Niestety na jego drodze staje liczny klan szczurów oraz inni najemnicy wynajęci przez wiedźmę, lecz to tylko kolejny pretekst, by nieco rozruszać kości, a przy tym trochę sobie podjeść. Samej opowieści w sumie jest niewiele – ot, napotykamy po drodze różne postacie z ich dialogami, z czego jedne są przyjazne, a inne trochę mniej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sir Eatsalot #1

Gra miała przyciągać humorem, lecz pojawiające się żarty i gagi niespecjalnie śmieszą. Owszem, zdarzają się komiczne sytuacje, ale dialogi raczej rzadko kiedy wywołują szerszy uśmiech na twarzy. Znacznie lepiej sobie radzi dwuwymiarowa oprawa graficzna utrzymana w konwencji staroszkolnej kolorowej kreskówki. Postacie są dobrze animowane, z humorystycznymi gestami charakterystycznymi dla telewizyjnych bajek. Odwiedzane krainy są bardzo miłe dla oka, a ich temat przewodni to oczywiście kulinarne przysmaki. Także muzyka swoim brzmieniem odpowiednio podkreśla klimat rodem z produkcji wyświetlanych drzewiej, jak może starsi gracze pamiętają, na Cartoon Network. Drażniła mnie za to jedna rzecz – długi czas ładowania się kolejnych plansz, częściowo uzasadniony faktem, że wtedy odbywa się również autozapis.

Sir Eatsalot #2

Tytuł rozgrywką na pozór nie wyróżnia się niczym spośród zręcznościowych, pokrewnych sobie gier na PS Vitę – skaczemy przez przeszkody, walczymy ze szczurami, a co jakiś czas zetrzemy się z większym przeciwnikiem, tyle że tu rzuca się w oczy szerokie wykorzystanie ekranu dotykowego i tylnego panelu. Pocierając odpowiednio ekranik, zrzucamy sobie przedmioty do świata gry, usuwamy przeszkody, obsługujemy menu, a czasem nawet w ten sposób walczymy. Szkoda tylko, że taki smartfonowy styl zabawy kierowany jest raczej do młodszych graczy bądź osób o drobnych palcach.

Sir Eatsalot #3

Widać to zwłaszcza podczas zbierania naklejek zwierzaków, co samo w sobie jest całkiem interesującym pomysłem. Gdy znajdziemy jakiegoś ciekawego stworka, poprzez dotyk możemy dołączyć go do naszej kolekcji, lecz najpierw palcem musimy obrysować jego kształt, co dla osób z grubymi palcami nie jest takie proste, bowiem ekranik Vity nie jest jednak tak czuły jak w przypadku smartfonów i łatwo zgubić wątek. Na szczęście nie trzeba być precyzyjnym, bo byłoby zgrzytanie zębami, ale mimo to zabawa i tak należy do gatunku tych bezstresowych. Tempo walki bywa powolne, a poza tym nawet jak zginiemy, nic strasznego się nie dzieje, bo zaczynamy od początku planszy, które nie są zbyt rozległe. W każdym razie należy pochwalić pomysł na nietuzinkową zabawę, ale w samym jej wykonaniu nie do końca wszystko gra.

Sir Eatsalot #4

Przygody Sir Eatsalota przygotowywane były z myślą o młodszej części społeczności graczy, na co wskazywałby bardzo niski poziom trudności rozgrywki i niewspółmierna do zawartości spora rola ekranu dotykowego. Jeśli więc ktoś z Was szuka przystępnego tytułu dla swoich pociech, będzie jak znalazł, ponieważ nawet cena (49 zł) jest dość rozsądna. Osobiście spędziłem z tym tytułem kilka miłych godzin, lecz nie widzę powodu, by włączać go do swojej kolekcji.

Grę do recenzji dostarczył nam wydawca - eastasiasoft.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Sir Eatsalot

Atuty

  • Miła dla oka kolorowa grafika
  • Ekran dotykowy stanowiący nie opcję, a sedno zabawy
  • Naklejki do zbierania i ukryte plakaty do zdzierania
  • Młodsi gracze powinni być zadowoleni

Wady

  • Humor nie taki śmieszny jak by się mogło wydawać
  • Raczej nie dla osób o grubych palcach
  • Poziom trudności właściwie żaden
  • Długie ładowanie się plansz

Przygodowo-zręcznościowa, humorystyczna wyprawa rycerza obżartucha w celu ratowania królestwa przed zakusami złej wiedźmy. Niestety przyciągająca oko oprawa graficzna tylko w niewielkim stopniu rekompensuje braki w rozgrywce. Tytuł raczej dla młodszych graczy.

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper