Recenzja: Battlefield 3: Walka w Zwarciu (PS3/DLC)

Recenzja: Battlefield 3: Walka w Zwarciu (PS3/DLC)

Paweł Musiolik | 27.06.2012, 17:49

Walka serii Battlefield i Call of Duty rozgorzała na dobre przy okazji premiery obu gier z trójką w nazwie. Battlefield 3 i Modern Warfare 3 stanęły w szranki zeszłego roku, dokładniej na jesieni i zwycięzca mógł zostać jedynie na polu sprzedaży, gdzie gra Activision pokonała tytuł EA. Jednak wśród fanów wybór nie był oczywisty. Podjazdowe walki toczył się także poza samą grą, a zahaczały o dodatkową usługę Call of Duty Elite, która była argumentem przeciwko CoD-a, do czasu gdy EA zapowiedział Battlefield 3 Premium.

Dlaczego o tym piszę? Bo wyjście Premium zgrało się z drugim dodatkiem do Battlefielda, zatytułowanym Walka w Zwarciu. Zresztą, właśnie w taki sposób stałem się nabywcą dodatku – wykupując Premium. Czy warto zakupić, to musicie ocenić sami, chociaż w kwestii finansów jest to atrakcyjny zakup jeśli ktoś planuje wyposażyć się we wszystkie 5 dodatków, a i przy okazji chciałby ekskluzywne nieśmiertelniki, dostęp do weekendów z podwójnym doświadczeniem oraz specjalnych dodatków dostępnych tylko dla tych co zapłacili. Ale nie o Premium mowa, a o Walkach w Zwarciu, które skupiły się na bezpośrednich pojedynkach między piechurami, nadając grze bardzo intensywny wydźwięk i powodujący (całkiem niesłusznie) lawinę porównań do serii Call of Duty. Uspokajam wszystkich tych, którzy mieli podobne obawy – Walka w Zwarciu nadal zachowuje ogromny dystans do konkurencji i nijak można porównać ten dodatek do jakiejkolwiek odsłony serii Activision.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak już kwestię Premium i ostrzeżenia mamy za sobą, to warto poinformować was co tak naprawdę wnosi ten dodatek oprócz opróżnienia portfela o 54 złote. Dostajemy 4 nowe mapy które zostały stworzone od podstaw i które bardzo mocno wykorzystują pojedynki bezpośrednie. Mamy więc mnóstwo korytarzy, pokoików, schodów i balkonów. Do wyboru dostajemy Złomowisko, Operacja 925, Forteca Donya i Wieża Ziba. Niby mało, ale jednak mapy zostały świetnie zrobione i najbardziej do gustu przypadły mi te najmniej reklamowane – Złomowisko i Operacja 925. Jak można scharakteryzować poszczególne mapy? Złomowisko jak nazwa wskazuje mieści się w opuszczonej lokacji gdzie jest dużo ciężkiego sprzętu, który stoi w halach, wąskie korytarze, większą przestrzeń na dachu i wąskie gzymsy na zewnątrz. Operacja 925 to nic innego jak biurowiec z parkingiem podziemnym, na którym jest ciut więcej miejsca. Oprócz tego są to same korytarze, wydzielone biura, klatki schodowe i mnóstwo rzeczy do rozwalenia. Podobna jest Wieża Ziba, która także opiera się na schemacie wieżowca, a raczej biurowca. Na sam koniec zostaje Forteca Donya, która mieści się w posiadłości. Mamy więc ogromną piwnicę z mnóstwem korytarzy, mamy balkony, ogród i mnóstwo pokoi i pokoików. Jak widzicie, maksymalizacja starć bezpośrednich została uzyskana przez mniejsze i ściśnięte mapy.

Ale nie tylko. Duża w tym zasługa nowych broni, gdzie dominują strzelby i krótkie karabiny maszynowe, aczkolwiek i te zwykłe się pojawiają. Czym postrzelamy? Broni do strzelania mamy 10: Steyr AUG, FN SCAR, ACW-R, MTAR-21, M417, JNG-90, L86LSW, LSAT, MP5K, SPAS-12. Podobnie jak w Powrocie do Karkand, nowe narzędzia zabijania odblokowujemy poprzez wykonywanie określone zadania, które jednak są o niebo łatwiejsze niż z poprzedniego DLC i opierają się głównie o zabijanie, którego pod dostatkiem na nowych mapach. Standardowo dostajemy nowe trofea i nieśmiertelniki, ale to akurat zbyteczny dodatek w samej rozgrywce. Odgłosy broni są dobrze zrobione, żadna z nich nie jest jak na razie przesadzona i wszystko wydaje się być wyważone – aż człowiek oniemieje, bo to niepodobne do DICE.

Nowe tryby pojawiają się tylko dwa – „Mistrz Broni” i „Dominacja i Podbój”. Jeśli pierwszy tryb skojarzy wam się z Call of Duty, to jednak gracie trochę krótko, bo już za czasów Counter Strike'a pojawił się on w grach. Na czym polega ten tryb (mój ulubiony, to tak na boku)? Wszyscy gracze startują z podstawowym pistoletem, by co 2 zabójstwa wskakiwać poziom wyżej i strzelać z nowej pukawki. Progres jest prosty, pistolety->karabinek->strzelby->karabiny->snajperki i na końcu granatnik i nóż. Poziomów jest szesnaście, a kto osiągnie go jako pierwszy i wykona decydujące zabójstwo – ten wygrywa. Mamy więc ostrą walkę o każde zabójstwo i mimo że mogłoby się wydawać, że ludzie będą grali egoistycznie – to jednak starają się działać razem. Jest to też dobry tryb by poznać działanie broni z dodatku gdy ich nie odblokujemy jeszcze w zwykłych trybach. No i mamy Dominację i Podbój, która jest tak naprawdę wariacją podboju z podkręconym tempem. Standardowo dzieleni gracze na dwa zespoły startują bez punktów i muszą przejąć 3 neutralne, które znajdują się na mapie. Samo przejmowanie jest błyskawiczne, dlatego też grać trzeba grupami i zdecydowanie. Szturmy na flagi i ich obrona wyglądają jak pojedynki wyspecjalizowanych grup, zwłaszcza gdy grają zdolni gracze. Jako, że to tryb wariacyjny, nie przypadł mi aż tak do gustu, co jednak nie znaczy, że jest słaby. Wręcz przeciwnie.

Ostatnią rzeczą, którą chwaliło się DICE jest ulepszona destrukcja, która tak naprawdę daje znać o sobie tylko na PC-tach. Na konsoli można zniszczyć te same elementy, jednak ich rozłożenie i nasilenie jest na tyle duże, że mamy wrażenie totalnej rozpierduchy w której wióry, drzazgi i kule latają nam nad głowami jak oszalałe. Ale to i tak jest swego rodzaju pół ściema, bo większość ścian jest jakby zrobiona z dykty i to tylko po to by złudnie pokazać ile można rozwalić. No ale nie ta moc obliczeniowa, nie ta generacja.

Na DLC się nie zawiodłem, bo akurat na taki dodatek czekałem, mimo tego, że jazda czołgiem to moja ulubiona rzecz do tej pory. Podkręcenie tempa, wrzucenie nowych map i broni wyszło grze zdecydowanie na dobre i pozwala wreszcie rozegrać rundkę lub dwie z ostrą wymianą ognia bez base rape'u na Metrze lub Wielkim Bazarze. A Mistrz Broni to idealny tryb jeśli nie mamy za dużo czasu a łakniemy akcji i parunastu zabójstw w grze. Kogoś może mierzić odejście od formuły serii DICE, ale w tym przypadku trzeba czekać do września by zagrać w Armored Kill, które skupi się na pojazdach. 

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Battlefield 3

Atuty

  • Intensywna akcja
  • Nowe bronie
  • Ciekawe mapy
  • Miód płynący z gry
  • Oprawa audio/wideo

Wady

  • Nie każdemu przypadnie do gustu
  • Mogło być więcej trybów gry
  • Łatwe wyzwania
  • Zniszczenia 2.0 to tak naprawdę 1.5

Drugi dodatek do Battlefield 3, który ucieszy fanów szybkich starć w wąskich korytarzach. Call of Duty w Battlefieldzie? Nie, ale wrażenie można odnieść podobne.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper