Recenzja: FIFA 13 (PS3)

Recenzja: FIFA 13 (PS3)

Paweł Musiolik | 03.10.2012, 17:14

Sportowe tasiemce, którymi karmią nas firmy nigdy nie zaznają swojego spokoju i każda seria będzie eksploatowana jak najbardziej się da. W przyszłości możemy doczekać się zmian w sposobie wydawania lub korzystania z wybranych gier, ale jak na razie rok w rok dostajemy nowe pudełko, nową okładkę i zmienioną cyferkę w tytule. Złośliwi od razu wrzucą porównanie tego do serii FIFA, która z niechcianej i niekochanej gry wyrosła na czołowego przedstawiciela sportu przez nas kochanego – piłki nożnej.

Z tym sportem jak jest – to wiadomo. Wszyscy się znają, każdy jest najlepszym trenerem i jednocześnie zawodnikiem, a okrzyk „strzelaj cepie!” to norma w trakcie piwnych spotkań w pubach przy odpalonym hicie dowolnej ligi. Jednak i takie okrzyki zdarzają się przed konsolą, gdzie właśnie trafiła kolejna odsłona serii FIFA, w tym roku z Lionelem Messim na okładce i liczbą 13.

Dalsza część tekstu pod wideo

Postać argentyńskiego zbawiciela piłki, następcy Diego Maradony, konkurenta Cristiano Ronaldo i jednocześnie skromnego chłopca, najlepszego piłkarza globu spowodowała wylew nienawiści. Jednak zgodnie z zasadą „nieważne jak, byle by mówili”, włodarze kanadyjskiego EA Sports mogą się cieszyć i wykorzystywać rozgłos FIFA 13 to przedstawienia zmian, które w tym roku wrzucono w stare opakowanie. Zgodnie z zapowiedziami ma być szybciej, intensywniej, realniej i ogólnie tak dobrze, jak nigdy nie było. Marketingowe opowieści swoje, a własnoręczne sprawdzenie gry swoje. Po rozegraniu kilkudziesięciu spotkań zarówno topowymi klubami, jak i tymi z najniższej półki, mogę powiedzieć z czystym sumieniem, acz krytycznie, że niektóre elementy są lepsze, ale coś się w tej edycji najzwyczajniej na świecie przeterminowało.

Nie oczekiwałem jakiejkolwiek rewolucji, bo ta u schyłku generacji nie ma najmniejszego sensu. Spodziewałem się raczej wstrzyknięcia botoksu, lekkiego liftingu by na salonach produkcja prezentowała się znakomicie. I ten efekt się udał, FIFA 13 otrzymała ogromną kampanię reklamową, wsparcie gwiazd piłki, ludzi sportu i celebrytów. Dmuchanie balonika naiwnym osobom może lekko zakrzywić obraz kompletnie nowej gry, ale tak nie jest. Owszem, gra się płynnie, przyjemnie, a zaimplementowanie „niegrzecznej piłki”, czyli po prostu realnej fizyki to jedna z najważniejszych i najciekawszych nowinek. Zapomnijcie o klejeniu każdego zagrania do buta, nawet jeśli szarżujecie na bramkę przeciwnika mistrzami z naszej ligi. Im słabszy zawodnik, tym bardziej odskoczy piłka, czasami nawet tak, że rzucimy solidnym bluzgiem przy wychodzeniu w sytuacji sam na sam, a przyjęcie zamieni się w podanie do bramkarza. Nowa fizyka daje nowe możliwości, nową taktykę i lepsze rozegranie akcji. Wychodzenie na pozycję strzelecką za pomocą odpowiedniego przyjęcia przed siebie to cymesik, który dosłownie jest przeze mnie nadużywany. Funkcjonuje to fantastycznie i gdyby na tym oparto wszystkie nowości, to z chęcią przyjąłbym takie DLC do FIFA 12. Ale postanowiono pogrzebać niestety w samej rozgrywce.

Mnóstwo uwagi społeczność FIFA poświęcała „balonowym” strzałom w poprzednich edycjach. Soczyste strzały z dystansu były rzadkością, bo piłka latała jak znana ze stadionu ŁKS-u piłka plażowa. Efektem tego było wykorzystywanie przez wszystkich strzałów technicznych, które były niemal gwarantem. Teraz to zamieniono. Znacząco je osłabiono, poprawiając strzały z podbicia. Ale żaden developer nie byłby sobą, gdyby czegoś poprawiając – jednocześnie nie spieprzył. Mówiąc krótko i prosto, strzały z dystansu są za mocne i często lecą z prędkością światła, podobnie jak wykopy bramkarskie. Gdyby to było notoryczne, okej, pomysł EA i niech im będzie. Ale losowe włączenie opcji „piłka z turbo doładowaniem” gdy chcemy rozegrać akcję długim wykopem bramkarza po prostu wkurza. Opcja? Grać krótko, ale przywyknąć.

Takich niezrozumiałych edycji jest znacznie więcej i granie z SI uwypukla nietrafione decyzje. Lubicie mityczne granie w piłkę jak w Premier League gdzie się nie oszczędza, a sędzia kartkuje rzadko? Zapomnijcie o tym. Drobny bodiczek, lekkie szarpnięcie za koszulkę w środku boiska, przy udziale 4 innych zawodników z automatu równa się żółtej kartce. Gra ciałem, przepychanki to istna loteria co dla mnie jest idiotyczne, bo EA Sports starało się poprawić ten element i w większości przypadkach wyszło to na plus, zwłaszcza lekko ulepszona taktyczna obrona i ustawianie się obrońców sterowanych przez sztuczną inteligencję. W ataku także nasi kompani żwawiej wybiegają na pozycję, gestykulują i machają rękami jak bracia Brożek za czasów gry w Wiśle Kraków. Smaczek malutki, a przyjemny, pokazując, że nie gramy z kukłami. Jednak najbardziej wkurzająca rzecz w serii pozostała i nadal będzie się śniła po nocach. Niczym nieuzasadnione zatrzymywanie się obrońców sterowanych przez SI w momencie kluczowego podania przeciwnika. Wygląda to tak, że na ułamek sekundy obrońca staje zbaraniały i rusza ponownie, co daje wystarczającą przewagę napastnikowi. Dlaczego to jest nadal? Za cholerę nie mam pojęcia. Tyle dobrze, że znacznie zredukowano momentum, z którym się jeszcze nie spotkałem w trakcie gry.

Znaczący wpływ na odbiór gry ma jej prezentacja i dobrze o tym wiedzą twórcy, którzy uczynili z tego swojego konika. Jeszcze lepsze wprowadzenie meczowe, jeszcze więcej ciekawostek i statystyk powinny zadowolić wielbiących się w tego typu informacjach. Usprawniono opcję pobierania składów z sieci, wyzwania EA Sports są teraz lepiej poprowadzone, dodano możliwość zagrania najbliższych meczów z prawdziwego świata, a także popracowano nad wpływem realnej formy zawodników na ich growe odpowiedniki. Mówiąc krótko – wasza drużyna daje dupy w świecie rzeczywistym, to i w wirtualnym spadną im statystyki, czasami nawet znacząco.

Oprawa meczowa to także jeden z konkretnych elementów gry. Ale nie ma tutaj się co rozwodzić, bo kto ogląda mecze w TV, wie o co chodzi. Aktualizacje wyników z innych boisk, komentarze reportera z murawy i mniej znaczące pierdoły. Jednak tutaj jest zgrzyt w polskim komentarzu, który jest tak ubogi, że mysz kościelna może się przy nim wozić jak multimilioner. Nie ma raportów z murawy, nie ma informacji na bieżąco z innych boisk, nie ma po prostu niczego. Więc jeśli chcecie korzystać z tego dobrodziejstwa – grajcie z angielskim komentarzem, gdzie dwie pary dają radę. Jeszcze słowem o duecie Sz-Sz. Nie wiem czy im zabroniono, czy to ewidentna wina gry, ale bardzo rzadko wymieniają nazwiska zawodników, stosując zamiast tego ogólniki. Wypada to bardzo słabo, gdyż zdarzają się minuty kompletnej ciszy. Z drugiej strony, brytyjska para nie rozróżnia Widzewa Łódź od Ruchu Chorzów, także kolorowo nie jest w żadnym z przypadków.

Zainwestowano także w FIFA Ultimate Team, które wreszcie może czuć się pełnoprawnym członkiem rodziny FIFA. Dodanie możliwości rozgrywania znanych z online Sezonów, podejmowanie wyzwań, atakowanie ekipy tygodnia czy łatwiejsza sprzedaż kart (która i tak często nie działa) to jedne z elementów, które znacząco poprawiły płynące z tego trybu doznania. Minusy? Jak w całej grze – zerwanie połączenia z serwerami EA równa się wyrzuceniem do menu, co niestety jak na razie zdarza się nader często. Tutaj nie wiem dlaczego EA nie potrafi się nauczyć, ale także gra online kuleje pod tym względem. Serwery potrafią nam zawiesić grę, wyszukiwać przeciwnika przez parę minut, by po jego odnalezieniu rozłączyć bez powodu. Jednak sama rozgrywka jest dużo płynniejsza niż w poprzednich odsłonach, o czym trzeba wspomnieć, bo dla wielu FIFA 13 to tylko sieć.

Jedna zmiana jednak zastanawia mnie aż za bardzo. Dlaczego postanowiono tak bardzo rozdrobnić wirtualną gwiazdę. Ja rozumiem, że jedna do wszystkich trybów prowadziła do nadużyć, gdzie grający online mogli wpierw poza siecią dopakować sobie gwiazdę by potem kozaczyć. Ale osobny online, osobno w karierze to niepotrzebne drobnicowanie. Być może komuś taka decyzja przypadnie do gustu, mi nie i dla mnie to minus. Warto też wspomnieć o dodanym treningu, który połączono z wyzwaniami. Czyli coś, co u konkurencji było już  w poprzedniej generacji. Mamy ustalone zadania i musimy je wykonać zbierając określoną ilość punktów. Nie sposób także pominąć kompletnie przebudowany tryb kariery, który tym razem w wykonaniu managera jest lepszy, bardziej logiczny, zwłaszcza jeśli chodzi o transfery. Możemy wreszcie dołączyć innego gracza to transakcji, brać pod uwagę jego morale i inne czynniki zewnętrzne. Ponadto jak w całej grze poprawiono prezentację informacji oraz opcji pojawiających się w tym trybie.

Całościowo FIFA 13 maluje się dosyć pozytywnie, ale niestety nie ma takiego szału i wiatru jakby ktoś chciał, by zostało zrobione. Nie jest to też jednak zmiana liczby na okładce i przeklejenie poprzedniej wersji. Zmiany, które zaszły w stosunku 12->13 podzielą obóz fanów. Jednym spodoba się jeszcze bardziej dynamiczniejsze podejście do konstruowania akcji, inni (w tym ja) zatęsknią za spokojniejszymi strzałami i wolniejszym tempem gry. Oczywiście, są suwaki, którymi można dopasować każdy element i polecam wykorzystanie go, ale ustawienie „na czuja” nic nam nie da. FIFA 13 to nadal bardzo dobra gra, która jednak po niesamowitej ucieczce od peletonu w ubiegłych edycjach, tym razem dostała zadyszki i łapie oddech zrywając się tylko czasami do sprintu. Największą różnicę odczujecie, gdy pominęliście edycję zeszłoroczną, wtedy FIFA 13 będzie dla was grą prawie-że-idealną. Pozostali mogą odczuwać lekki niedosyt. Ale mimo wszystko, to tytuł, który prędzej czy później trzeba sprawdzić.

PS Wersja na PS3 posiada opcję rozegrania meczu przy pomocy PS Move, ale jest to kompletnie nieintuicyjne i pozbawione sensu, więc bawienie się tym serdecznie odradzam.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry FIFA 13

Atuty

  • Poprawiony feeling gry
  • Rozbudowanie FUT
  • Znacznie lepsza fizyka piłki
  • Oprawa meczowa z komentarzem (tylko w wersji angielskiej)
  • System Live Match

Wady

  • Problemy z siecią
  • Zbyt mocne strzały
  • Problemy z polskim komentarzem
  • Brak licencji na T-Mobile Ekstraklasę

FIFA 13 zrobiła krok w dobrą stronę zajmując się przede wszystkim poprawą fizyki i rozwojem oprawy meczowej. Jednak na dłuższą metę mamy podobną grę jak w poprzednich latach.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper