Recenzja: DanceStar Impreza (PS3)

Recenzja: DanceStar Impreza (PS3)

Paweł Musiolik | 14.11.2012, 13:00

Gry skierowane do niedzielnego odbiorcy mają to do siebie, że rzadko kiedy zachodzą w nich konkretne zmiany, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę tytuły typowo kierowane na imprezy. Kiedyś dziesiątki edycji otrzymywał Singstar gdzie zmieniała się tylko okładka i playlista, dzisiaj trend nieco zelżał, ale i tak Sony postanowiło mocno eksplorować rynek casuali i dlatego w rok po pierwszej odsłonie DanceStar Party: Zostań Gwiazdą Tańca, na rynku pojawiła się druga część zatytułowana po prostu DanceStar Impreza gdzie z okładki zamiast Kazadi i Piroga uśmiecha się do nas Marina, a z tyłu wygibasy sadzi Mrozu. Czy to jedyne zmiany?

Nie, bo zmieniła się de facto tylko playlista utworów, które tym razem wrzucono do gry, w moim odczuciu jest ona ciut gorsza z racji tego, że nie gustuję w typowo popularnej muzyce. Ale jeśli oczekujecie, że wrzucając płytę do napędu konsoli przywitają was najbardziej znane piosenki lecące na MTV czy VIVA to tak, trafiliście idealnie. Nie znaczy to jednak, że zapomniano o wielkich klasykach przy których bawić się będą nasi rodzice. Wymieszano tutaj element rutyny z młodzieńczym polotem. Wybierać możemy między innymi z takich wykonawców jak Avicii, Taio Cruz, The Pussycat Dolls, MIA, Lady Gaga, Boney M, Run DMC czy Basement Jaxx, także przekrój lat jest podobny jak w poprzedniej odsłonie. Kwestia tylko tego, czy i jak bardzo nam przeszkadza (lub nie) aktualnie lecąca muzyka rozrywkowa. A jeśli kogoś to nie zadowoli, to w PlayStation Store pojawiają się i pojawiać będę kolejne paczki utworów, które pozwolą nam dociągnąć wybrane utwory.

Dalsza część tekstu pod wideo

I gdyby się uprzeć, recenzję musiałbym rozbić na dwie części, zupełnie jak samego siebie. Bo co innego odczuje osoba, która z tą częścią pierwszy raz bawi się w gry taneczne, a co innego ktoś, kto grał w poprzednią odsłonę z zeszłego roku. Mi przyszło rok temu bawić się pierwszy raz w DanceStar i podobało mi się bardzo mocno, podobnie zresztą jak osobom, które na konsoli nie grają, ale pomachać PS Move chciały i się im spodobało. Dlatego osoby które już grały mogą potraktować to jako rozbudowane DLC z kompletem nowych utworów i odświeżenie skostniałej i nieświeżej playlisty. Za to osoby mające do czynienia z tą produkcją pierwszy raz ucieszą się niezmiernie gdyż przed nimi stoi parę ciekawych trybów.

Jeśli planujemy grać w samotności lub trenować przed zawodami ze znajomymi - bo nie ukrywajmy ten tytuł stworzono do rozgrywki w wielu graczy – to w grze znalazł się tryb treningu, który pełnić może rolę fitnessu. Pokazuje nam ile spaliliśmy kalorii w trakcie tańca, prowadząc jednocześnie statystykę w tym trybie. Możemy sobie wybrać dowolną playlistę z predefiniowanych lub stworzyć swoją – nową. Jeśli znudzi nam się po jakimś czasie opcja treningu to nic nie stoi na przeszkodzie by wykonać pojedyncze utwory w całości, lub fragmentami. I także tutaj możemy zdać się na playlisty, które ułożyło nam Sony. Gdy gramy w większej grupie osób, to różnica jest taka, że dochodzą tryby stworzone pod imprezę, głównie z rywalizacją na punkty. Szału nie ma, ale dzięki współzawodnictwu gra nabiera kompletnie nowy wymiar.

I podobnie jak rok temu, samo tańczenie jest trywialne. Kamera PlayStation Eye śledzi wykonywane przez nas ruchy kontrolerem ruchowym PS Move, które podzielono oczywiście na odpowiednie poziomy trudności. Na najniższym nawet taka łamaga i antytalencie taneczne jak ja sobie radzi. Im wyżej – tym wychodzi brak kondycji lub po prostu zdolności tańca. Czasami jednak miałem wrażenie, że niektóre układy są z przysłowiowej „pupy” i nijak mają się do muzyki. Na szczęście jest to bardzo rzadkie zjawisko na które nie zwrócimy nawet za bardzo uwagi. Dlatego lepiej przygotować sobie więcej miejsca by niczego nie stłuc w trakcie robienia kroków i machania rękami. Wszystkie ruchy pokazywane są na bieżąco razem z nadchodzącymi byśmy mogli się już przygotować. Z biegiem czasu nauczymy się na pamięć układu i wyjdzie nam to dużo łatwiej niż początkowe pląsy. A jeśli komuś jest mało, to może stworzyć sobie własny układ taneczny i pokazać, że jest stworzony do tańca i jego tworzenia, nie tylko odtwarzania.

Podobnie jak każdy tytuł Sony, DanceStar Impreza jest w pełnej, polskiej wersji językowej. I jest to bardzo dobrze zrobione, zupełnie jak rok temu. Tylko jak wspomniałem, tym razem na okładce i w materiałach promocyjnych mamy Marinę i Mroza. Ot, subtelna różnica gdyby komuś przeszkadzał jednak Piróg. Problemów z polonizacją nie uświadczyłem, podobnie jak z samą grą. Odniosłem wrażenie lekkiego dopracowania menu gry i jego szybkości działania, która jest minimalnie lepsza. Oprócz tego nie ma się do czego doczepić oprócz tak naprawdę tego, że otrzymujemy ten sam tytuł ze zmienionymi utworami, które gdyby Sony chciało – pojawiły się jako DLC do poprzedniej gry. Pamiętać też trzeba, że gra kierowana jest jednak do młodszych i niedzielnych graczy. Osoby na co dzień walczące z hordami zombie niekoniecznie zaczepią się na dłużej. Chyba, że na imprezie bo wtedy gra sprawdza się znakomicie.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry DanceStar Impreza

Atuty

  • Polska wersja językowa
  • Przystępna dla najmłodszych
  • Zróżnicowana lista utworów

Wady

  • Praktycznie to samo co rok temu
  • Brak nowości mogących zainteresować osoby korzystające z poprzedniej części

Każdy kontroler ruchowy musi mieć swoją grę taneczną. Sony wypuściło kontynuację DanceStar o podtytule Impreza, które wprowadza bardziej znane, nowoczesne przeboje. Produkcja spodoba się raczej dziewczynom i młodszym aniżeli "hardkorom".

Paweł Musiolik Strona autora
cropper