Najlepsze split-screeny? Seria Resistance!

Gry
760V
Najlepsze split-screeny? Seria Resistance!
VergilDH | 08.12.2010, 16:39

Witamy w kolejnym odcinku z cyklu SplitScreen. Dzisiaj zajmiejmy się serią Resistance, której kolejna, trzecia już część zmierza na konsolę Sony. Wszystkich miłośników wspólnego grania przy jednej konsoli (choć nie tylko) zapraszam do lektury.Witamy w kolejnym odcinku z cyklu SplitScreen. Dzisiaj zajmiejmy się serią Resistance, której kolejna, trzecia już część zmierza na konsolę Sony. Wszystkich miłośników wspólnego grania przy jednej konsoli (choć nie tylko) zapraszam do lektury.

Chimery atakują!

Dalsza część tekstu pod wideo

Mamy drugą połowę XX wieku. II Wojna Światowa nigdy nie miała miejsca. Wcale nie oznacza to jednak, że ludzie żyją w szczęściu i pokoju, bowiem Europę spotkał inny kataklizm. Początkowo sądzono, że tajemniczy wirus zmieniający ludzi w mutanty, to tajna broń biologiczna Związku Radzieckiego. Jednak w momencie, w którym to „coś” zaczęło pożerać od środka najpierw samą Rosję, później rozprzestrzeniając się na resztę kontynentu, wszyscy zdali sobie sprawę, że człowiek nie maczał w tym palców. Główny bohater serii – Nathan Hale – z pozoru zwykły, amerykański żołnierz, okazuje się być wyjątkowo odporny na działanie wirusa, a po zarażeniu nie następują w jego wyglądzie i psychice żadne zmiany. Dodatkowo zyskał umiejętność regeneracji zdrowia. Dowództwo postanowiło to wykorzystać, czego efektem był jego ogromny wkład najpierw w walkę z najeźdźcą na terenie Wielkiej Brytanii, a później światowego imperium – Stanów Zjednoczonych.

RESISTANCE: FALL OF MAN


Na wykonanie czeka trzydzieści, niegrzeszących różnorodnością, misji. W większości z nich chodzi o utorowanie sobie drogi z punktu A do punktu B. Celowo użyłem tutaj słowa „utorowanie”, bowiem twórcy wysyłają przeciwko graczom całe legiony przeciwników (zapewne w celu ukrycia faktu, że nie są oni zbyt rozgarnięci, a ich jedyną taktyką jest parcie naprzód z palcem (?) zaciśniętym na spuście). Niemniej jednak, czasami będziemy mieli też okazję zasiąść za sterami czołgu, terenówki czy nawet robota obcych – jeden z graczy kieruje wtedy pojazdem, inny wycina Chimery z CKM-u.



W dzisiejszych czasach, kampania na podzielonym ekranie wypada znaczenia lepiej, aniżeli w wydaniu dla samotników. Dlaczego? Z prostej przyczyny – przeciwników jest więcej, w dodatku zdają się być o wiele wytrzymalsi, dzięki czemu na wyższych poziomach trudności emocje towarzyszące niektórym pojedynkom sięgają zenitu. Czasami warto odłożyć pady i obgadać sensowną taktykę, bo gracze biegający po mapach „na Rambo” daleko tutaj nie zajdą. I tak całkiem wysoki poziom trudności zwiększa niedobór apteczek odnawiających pasek zdrowia (bo mimo że jest nas dwóch, apteczek jest dokładnie tyle ile w kampanii dla samotnego gracza). Towarzysze broni okazują się nieodzowni także w trakcie walk z Bossami – kumpel bombarduje takiego delikwenta z wyrzutni rakiet, podczas kiedy my, zaszyci w zrujnowanym budynku spokojnie zdejmujemy jego mniejszych pobratymców ze snajperki.

Produkcja ma jedną zasadniczą wadę – po nocach będą Wam się śnić nie rozwarte w potwornym okrzyku mordy Chimer, ale KOSZMARNE skrypty, którymi najeżona jest kampania. W pamięci pozostał mi moment, w którym przeciwnicy respawnują się w nieskończoność, dopóki gracz nie znajdzie się w określonym miejscu (a dokładnie, póki nie przekroczy pewnego mostu).

Po ukończeniu gry (co przeciętnej parze graczy powinno zająć około 8-10 godzin) można pobawić się na jednej z kilkunastu map (każda z nich dodatkowo występuje w kilku wariantach, niemniej nas jako dwóch samotnych żołnierzy interesują raczej ich najmniejsze wersje – chyba nikogo nie bawi ciągnące się w nieskończoność poszukiwanie przeciwnika po pustym skrawku Londynu? ). Szkoda tylko, że autorzy nie pokusili się o dodanie do gry botów – mielibyśmy wtedy możliwość solidnego potrenowania przed rozgrywką w sieci (choć z drugiej strony dzisiaj to i tak bez znaczenia, bo obstawiam, że już nikt w to raczej nie gra).


RESISTANCE 2


Szkoda, że tylu dobrych słów nie mogę napisać o splicie w Resistance 2. Autorzy z niewiadomych przyczyn zrezygnowali z kampanii na podzielonym ekranie, na rzecz według mnie zupełnie nieciekawych misji przeznaczonych do co-opa. Dodatkowo, żeby w ogóle w takowe pograć, musicie być połączeni z Playstation Network, co już w ogóle mija się z celem. Zadania stawiane przed graczem w tej nazwijmy to minikampanii polegają na wymordowaniu wszystkich znajdujących się w zasięgu naszych karabinów Chimer, przejściu do kolejnego punktu, wystrzelaniu następnych i tak w kółko. Walki są urozmaicane starciami z (o wiele mocniejszymi aniżeli w trybie dla samotnego gracza) szefami, niemniej moim zdaniem to i tak wielki krok wstecz w porównaniu do poprzedniej części. Sytuacji nie ratuje nawet fakt, że jeśli gramy w sieci, dołączyć do nas może sześciu kolejnych śmiałków – sprawdzić można, ale zabawa w tym trybie staje się nudna już po kilku pierwszych godzinach.



Na całe szczęście zawsze można wspólnie rywalizować w sieci z innymi graczami – nic tak nie cieszy, jak posiadanie własnego spottera podającego nam namiary przeciwników ;). Na obadanie czekają standardowe tryby rozgrywki, takie jak Deathmatch, Teamdeathmatch, Skirmish czy chociażby Capture the Flag (w tym przypadku kryjący się pod nazwą Core Control), dające równie wiele, co na pełnym ekranie, frajdy. Mapy nie dość, że są bardzo ciekawe i zróżnicowane (bagna, w których centrum stoi opuszczony dom – miejscówka poniekąd znana z singla, świetnie wykonana dżungla, ogromny kawałek San Francisco), to jeszcze mają całkiem spore rozmiary. Nic dziwnego, skoro twórcy dali nam możliwość uczestniczenia w bitwach, w których udział bierze nawet 64 graczy, co przy odpowiedniej ekipie pozwoliłoby nam poczuć się, jakbyśmy przebywali na prawdziwym froncie. Niemniej w praktyce jest to jedna wielka rzeź, w której często nie wiemy nawet, skąd padły kule, które położyły nas trupem – więcej w tym frustracji niż grywalności. Sytuację utrudnia też fakt, że na podzielonym ekranie widać nieco mniej. Dlatego też do wspólnej, online'owej zabawy na jednej konsoli polecam mniejsze lokacje przeznaczone dla maksymalnie szesnastu graczy.


RESISTANCE 3 czyli co przyniesie przyszłość


Pomijając fakt, że Resistance 3 pod względem fabuły przedstawia się po prostu mistrzowsko (aczkolwiek to nie miejsce na to), twórcy zdają się słuchać uwag fanów i podejmą próbę naprawy popełnionych przez siebie błędów. Nas interesuje przede wszystkim fakt, że do gry powróci możliwość wspólnego rozegrania kampanii na podzielonym ekranie - w tym celu pojawi się nawet dodatkowa postać – niejaki John Harper. Insomniac przyznają jednak, że został on stworzony tylko po to, by drugi gracz mógł wcielić się w bohatera z krwi i kości. Z drugiej strony zabraknie feralnych misji przeznaczonych do co-opa (co developer tłumaczy chęcią skupienia się na kampanii głównej) oraz trybu dla 64 graczy (co traktuję jako zaletę). Czy ekipa podoła wyzwaniu? O tym przekonamy się... no właśnie – gdzieś w przyszłym roku. Po cichutku liczę na to, że Sony użyje tego tytułu do walki z Gears of War 3 od Epic Games, co oznaczałoby, że Resistance 3 zobaczymy w okolicach jesieni 2011 roku...

Źródło: własne

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper