'Dej mnie samouczek, bom zbyt leniwy na papierową instrukcję!'

'Dej mnie samouczek, bom zbyt leniwy na papierową instrukcję!'

Jaszczomb | 31.08.2014, 15:00

Dziś ostatni dzień sierpnia i, dla niektórych, koniec wakacji. Zanim jednak młodsi gracze wrócą do szkoły, zajmijmy się samouczkami w grach. Tym  jakie mamy sposoby wprowadzania w arkana rozgrywki i który z nich jest najlepszy.

Na przestrzeni lat gry wideo stawały się coraz prostsze, a gracz coraz bardziej leniwy. Kiedyś dołączana do pudełka z grą instrukcja była czasem wręcz niezbędna, bo bez niej nigdy nie odnaleźlibyśmy słabego punktu bossa czy innej nie wyjaśnionej w grze pierdoły. Niestety skończył się czasy grubych książeczek z opisami potworów, mapami świata i grafikami z gry (które niemożliwie nakręcały nas za młodu, gdy pod choinką znajdowało się grę, ale nie można było tak od razu odejść od stołu i sobie pograć...).

Dalsza część tekstu pod wideo

Dziś ciężko znaleźć porządną papierową instrukcję. Jeśli już coś takiego w pudełku znajdziemy, zwykle jest to opis klawiszologii i wyjaśnienie elementów interfejsu gry - w kilku językach, żeby było chociaż kilkanaście stron. Poprzednia generacja przeszła na cyfrowe książeczki, których i tak nikt nie włącza, bo gry są zbyt proste. A nie, wybaczcie, intuicyjne. Ale co tam, w końcu ratujemy w ten sposób lasy!

Takie czasy...

Pomijając niektóre RPG-i czasów obecnych (Fallouty czy nadchodzący z instrukcją, mapą i kompendium wiedzy o uniwersum), ciężar objaśniania gier spadł na barki samouczków. Tych jest kilka typów i często świetnie spełniają swoją rolę, opisując wszystkie aspekty rozgrywki podczas gry. Tylko jak tu teraz poczytać o dostępnych drzewkach umiejętności podczas przerwy w sali tronowej…?

Ale przejdźmy do przykładów.

Objaśnienia zatrzymujące grę w trakcie

W końcu położyliśmy łapy na wyczekiwanym slasherze. Wcielamy się w głównego bohatera, dokoła krwawa jatka i oskryptowane wybuchy. Kamera zjeżdża powoli za plecy naszego rzeźnika, jeszcze parę sekund, już zaraz dołączymy do masakrowania wrogów i… wszystko się zatrzymuje, a większość ekranu zajmuje ogromne okno z krótkim:

„By się poruszyć, przechyl lewy analog w wybranym kierunku. Naciśnij X, żeby zamknąć okno”.

Nieco zirytowani, ale wciąż pełni energii przejmujemy kontrolę nad postacią, dobiegamy do pierwszego wroga…

By uderzyć, wciśnij kwadrat. Naciśnij X, żeby zamknąć okno”... Co wy nie powiecie?!

I wciskamy z całą siłą kciuka Bogu ducha winny krzyżyk i już kierujemy nasz przeciwstawny palec w stronę zadającego ból wrażym jednostkom kwadratu, ale z wyczekiwanej szarży wyrywa nas „Wciśnij kwadrat, kwadrat, kwadrat, aby wykonać atak łączony”.

Każdy taki samouczek kiedyś przeżył i wie, jak potrafi zniszczyć nawet najlepszy klimat i wczucie w tytuł. Pewnie, to tylko chwila irytacji na samym początku gry, ale trzeba pamiętać, że nie da się zrobić drugiego pierwszego wrażenia. Dlatego przerywaniu rozgrywki dla wyjaśnienia sterowania mówimy NIE! Z wyjątkiem , tam twórcy dali radę:

 

Objaśnienia NIE zatrzymujące gry w trakcie

Uzupełnienie do poprzedniej opcji – te porady dzielimy na „ojcowe” i „babcine”. „Ojciec” rzuca poradą raz, zwykle po kilku już nieudanych próbach. Informacja widnieje chwilę na ekranie i znika na zawsze (chociaż czasem się zlituje nad głupotą gracza i po dłuższej chwili zastoju zaskoczy ponownie).

„Babcia” zaś powtarzaniem tego samego zamęczy Was na śmierć, ale przynajmniej nie zapomnicie o bluzie, bo wieczorem ma być chłodno. Te porady, dokładnie tak jak to robią ukochane staruszki, irytują bardziej doświadczonych graczy, lecz stanowią nieocenioną pomoc dla młodziaków, stąd „babcine” samouczki znajdziemy przeważnie w grach LEGO i całej reszcie oznaczonej jednocyfrowym PEGI.

Sekunda na naukę obłożenia przycisków i ruszaj

Obrzydliwa praktyka zdająca egzamin jedynie w przypadku ludzi z pamięcią fotograficzną.

Patrz, oto wypisane drobnym druczkiem kilkanaście czynności, które możesz zrobić w naszej grze. Okej, wszystko pamiętam, START… Yyy, krzyżyk to skok, a kółko to było … oo, granat. Umarłem.

Oczywiście większość popularniejszych gier w swoim gatunku ma zbliżone sterowanie i wystarczy kilka chwil z metodą prób i błędów, by opanować całą paletę ruchów. Lepiej mieć większą widoczność niż zalewające ekran „babcine” porady. Ile razy jednak byliście pewni, że wszystko pamiętacie, by po 5 sekundach ponownie szukać rozłożenia przycisków na padzie w menu?

Bramkarz sadysta

Specjalna kategoria dla tego jednego tytułu, którego samouczek zmuszał do dzwonienia po starszego kuzyna lub porzucenie gry i wszelkich nadziei na śmiganie ulicami San Francisco czy Miami…. co robili tylko słabi!

Mowa oczywiście o Driverze i początkowym teście umiejętności – wykonania wszystkich manewrów z listy w minutę. I nie było to aż takie trudne – po prostu twórcy wrzucali gracza bezpośrednio na parking, odpalali stoper i niepotrzebnie stresowali zielonego jeszcze gracza, zanim ten zdążył odpalić silnik. Po kilku(nastu) [lub kilkuset próbach, wiem z doświadczenia własnego - dop. Musiol] próbach dało radę to zaliczyć i nabyte umiejętności procentowały w dalszej grze. Na zawsze jednak zapamiętam moment przerażenia, kiedy pomyślałem, że nigdy nie zdołam wyjechać na ulicę.

Samouczek gładko wciśnięty w rozgrywkę

Na koniec najprzyjemniejsza opcja, czyli nauka stanowiąca część samej gry. Pamiętacie ? Narodziny, impreza urodzinowa, Kompleksowa Ocena Zdolności Adaptacyjnych i ewakuacja – po wyjściu z Krypty nie tylko znaliśmy podstawy rozgrywki, ale też gra podpowiedziała nam, w które umiejętności powinniśmy inwestować na podstawie udzielonych odpowiedzi w teście K.O.Z.A. I osiągnięto to wszystko bez zbędnego wydłużania gry, jakie wkradło się chociażby do podczas wstępu z Haythamem.

Wspomnieć wypada również o serii Metal Gear Solid, gdzie gracz sam decyduje, ile potrzebuje pomocy. A ma do tego cały zespół ekspertów, czekających na połączenie przez Codec. Nie wiesz jak poradzić sobie z przeciwnikiem? Zadzwoń do eksperta od broni. Cel misji wypadł Wam z głowy? Ciało Snake'a zostało wystawione na działanie trucizny? W bazie mają odpowiedź na wszystko. Taką sposób wkręcania się w grę to ja rozumiem! I te komiksy-samoczuki w instrukcji!

I płatny samouczek-grę w postaci Metal Gear Solid V: Ground Zeroes!

...

Nieodczuwalna nauka gracza wydaje się najlepszą opcją, bo niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z papierową instrukcją, czy zaśmiecaniem poradami połowy ekranu, samouczki zwykle psują immersję, przypominając TO TYLKO GRA!

Jaki jest Wasz ideał? A może wolicie gry pokroju czy , gdzie jesteśmy rzucani na głęboką wodę i istotą zabawy jest poznawaniu wszystkiego samemu?

A teraz powiedzcie "jabłko":

 

Jaszczomb Strona autora
cropper