Felieton: Youtuberzy w Battlefield 1 - wielka burza o nic

Felieton: Youtuberzy w Battlefield 1 - wielka burza o nic

Paweł Musiolik | 29.07.2016, 12:00

Gdy kilka dni temu pojawiła się informacja, że trójka jednych z najbardziej popularnych jutuberów podłoży swoje głosy w Battlefieldzie 1, w Internecie zawrzało. Pojawiło się mnóstwo komentarzy przepełnionych krytyką, a często nawet nieuzasadnionymi atakami. Wszystko w myśl "nie znam się, nie czytałem, ale muszę dodać swoje trzy grosze". Gdyby na bazie komentarzy wyciągnąć jakąś myśl przewodnią, byłby to problem, że jutuberzy pojawiają się gdziekolwiek. Z tym że obecność Roja, Rocka i Izaka na nagraniach nie jest absolutnie żadnym problemem.

Nie ukrywajmy, dubbingowaniu gier w Polsce bardzo daleko do określenia dobre, a jeszcze dalej do określenia ich mianem ideału. Na palcach ręki mogę policzyć gry, które zdubbingowano na tyle dobrze, bym mógł się nimi zachwycić. Powodów tego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze – nadających się do tego zadania aktorów głosowych mamy niewielu. Powoduje to problemy, na które wielu narzeka, czyli często słyszymy te same głosy w różnych od siebie grach. Co jakiś czas próbuje się zaangażować kogoś nowego, niestety często są to różnego rodzaju gwiazdy, które do zadania podchodzą na odwal się, zgodnie z krzywdzącą myślą, że gry to głupia zabawa dla dzieci. Z tego wychodzą często średnie dubbingi, zniechęcające część graczy do rodzimych wydań (i importu gry zza naszej granicy, przez co polski oddział nie ma z tego kasy). I mamy zamknięte koło, na którym traci polski dystrybutor (lub oddział większej firmy), co w dalszej perspektywie odsuwa dobre polskie wersje, bo te kosztują sporo.

Dalsza część tekstu pod wideo

I tutaj dochodzimy od sedna problemu – braku świeżej krwi. Czy polski oddział Electronic Arts należy krytykować za podjęcie próby ożywienia polskiego dubbingu trzema jutuberami? Nie. Większość komentujących robi to z własnej perspektywy (mimo wszystko, to nic złego), zapominając o szerszym obrazie. Battlefield jest ogromną marką, nawet w naszym kraju. Gra, w którą grają nie tylko hardkorowi wymiatacze FPS-ów, siedzący po kilka godzin dziennie w grze, zaznajomieni z każdym kątem mapy. To tytuł ogrywany przez tzw. casuali, którzy kupili go z powodu reklam, ładnej grafiki lub pod wpływem opinii znajomych. I takie osoby często grają po polsku, bo traktują gry trochę jak filmy przynoszące rozrywkę, nie mając czasu i chęci na niepewność, czy dobrze zrozumieli angielską kwestię.

Przyjrzyjmy się kilku komentarzom, które pojawiły się pod pierwszą informacją o Rocku, Roju i Izaku.

Ta marzyłem o tym, żeby posłuchać gościa co drze się do mikrofonu z podniety i drugiego co gada jak ksiądz na spowiedź.

No taa dajmy ludzi którzy są znani w internecie, to nic że nie mają warsztatu w voice actingu i nigdy z dubbingiem nie mieli nic wspólnego.

Zacytuję tutaj pewnego pana: "To jest dramat ku*wa!". O ile Rocka bym jakoś widział w tym wszystkim to pozostałą dwójkę już w ogóle.

Komentarzy w podobnym tonie było więcej. Nikt nie słyszał próbek, ale większość wiedziała, że będzie tragedia. Dlaczego? No bo przecież to popularni jutuberzy, co z automatu wymusza niczym niepopartą krytykę tylko dlatego, że są popularni i siłą rzeczy – coś udało im się osiągnąć. Wiele mówi tutaj drugi komentarz. Gdyby posłuchać autora, to by nie wpuszczano absolutnie nikogo nowego do dubbingu, nie dając żadnej szansy zabłyśnięcia komukolwiek nowemu. W każdej grze przewijałby się Jarosław Boberek przyprawiony Jackiem Rozenkiem i Anną Cieślak, a starsi wzdychaliby ciągle do duetu Zborowski-Fronczewski.

Chociaż trzeba też oddać, że wyjątkowo dużo było rozsądnych komentarzy, które niekoniecznie nastawione pozytywnie, czekały na efekty pracy. Trzeba również zaznaczyć, że początkowo nie mieliśmy informacji, jak szeroki będzie udział tych trzech osób w podkładaniu głosów. Ostatecznie stanęło na 3 z 12 postaci dostępnych w trybie dla wielu graczy, a i sama gra będzie zawierała w sobie angielską wersję. A same próbki postaci? Pierwsze przymiarki wypadły nieźle. Najsłabiej z całej trójcy wypadł Izak, któremu zdecydowanie brakuje mocy w głosie i próbki pokazane nam odstawały od Roja, który wypadł najlepiej. No ale musimy mieć na uwadze, że całość zostanie poddana masteringowi, a przy tym da się wyciągnąć bardzo dużo.

Cała ta sytuacja z chorą nagonką pokazuje, że duch krytyki bez podstaw jest nadal silny w narodzie i atakowanie osoby, a nie efektów pracy, nadal wygrywa z merytoryczną oceną. Nie znaczy to oczywiście, że mamy się z góry zachwycać tym, co robią wydawcy. Tak, praktycznie każdy ich ruch robiony jest z myślą o reklamie i poszerzeniu docelowej grupy. Zebranie Rocka, Roja i Izaka z tego punktu jest ruchem bardzo dobrym na papierze. O efekt końcowy po pierwszych próbkach nie obawiam się aż tak bardzo. W pamięci mam teksty z Battlefielda 3 oraz 4. Jeśli ktoś uważa, że w tych odsłonach rzucane teksty i jakość gry aktorskiej stoją na wyższym poziomie niż to, co jutuberzy pokazali na surowo – to musi mieć niesamowicie niskie wymagania.

Nawet nie liczę, że ktokolwiek uderzy się w pierś i na przyszłość pomyśli dwa razy, zanim postanowi podzielić się swoim światłym komentarzem, w którym zamiast ewentualną krytyką obciążyć efekt pracy, będzie atakowało się autora tej pracy ad personam. Tak, wiem. Polski Youtube to rak, przynajmniej jego większa wierchuszka. Dlatego po cichu kibicuję każdej inicjatywie, która będzie promowała normalniejszą część i starała się wyłowić coś dobrego z morza pompowanego kału. Bo jeśli nie będziemy próbować - nic się nie poprawi. A mam wrażenie, że sporo z was nie zmieniła by chętnie nic, bo nie byłoby się do czego doczepić.

Zrzuty pochodzą z materiału udostępnionego na kanale Remigiusza Maciaszka.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper