Playtest: Battlefield 1 (PS4)

Playtest: Battlefield 1 (PS4)

Paweł Musiolik | 17.08.2016, 08:34

Jednym z najważniejszych pytań, jakie sobie zadawałem przed zagraniem w Battlefield 1, było to, czy gra jest reskinem Battlefielda 3 i 4, a może dostaliśmy Battlefronta w pierwszowojennym przebraniu. Na szczęście – nic z tych rzeczy.

Co prawda jakakolwiek próba oceny gry skupiającej się na rozgrywce sieciowej nie jest najlepszym rozwiązaniem po tak krótkiej sesji, ale w trakcie niecałych 30 minut rozgrywki w trybie Podboju mogę spokojnie stwierdzić, że mamy tutaj wystarczająco dużo Battlefielda, by fani serii poczuli się jak w domu. Z drugiej strony nowości wprowadzone z racji czasu akcji gry sprawiają, że mamy wreszcie powiew świeżości. Tryb Podboju w Battlefield 1 ma identyczne zasady co w poprzednich odsłonach. To, co robi różnice, to tzw. behemoty, czyli ogromne jednostki, które jedna ze stron może wykorzystać w walce na określonych warunkach. Na pustynnej mapie, gdzie przyszło mi grać, walczyły jednostki Imperium Osmańskiego z siłami Wielkiej Brytanii. Już na samym początku powitała mnie burza piaskowa sprawiająca, że widoczność spadła praktycznie do zera. Jakakolwiek walka dystansowa traciła wtedy sens i gracze zmuszeni byli do nacierania na siebie. Po kilku minutach pył opadł i zobaczyłem, z jak wielką mapą mam do czynienia. Nie była wyjątkowo bogata w zabudowania. Gdzieś mieliśmy jakieś parę budynków na krzyż, w pobliżu mieścił się kanion, a przez środek przebiegały tory, którymi co jakiś czas przejeżdżał opancerzony pociąg, robiący z mojej drużyny sito. Przy skali walk jakie widziałem – całość robiła na mnie wielkie wrażenie, chociaż na razie podchodzę do wszystkiego z rezerwą, gdyż graliśmy na PC-tach.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie udostępniono nam niestety wielu broni, więc każda z dostępnych klas niezbyt się od siebie różniła. A na pewno różnice nie był odczuwalne w równym stopniu, co w poprzednich odsłonach. Jest szturmowiec, wsparcie, medyk i snajper. Dodatkowe klasy związano z obsługą pojazdów i poza nimi są łatwym celem, ale siedząc w dowolnej maszynie radził sobie z taką znacznie lepiej niż ktokolwiek inny. Ten ruch ma odpowiednio rozłożyć akcenty na polu walki, a przede wszystkim – ograniczyć podbieranie pojazdów przez np. snajperów, którzy uwielbiają wziąć jakiś zmechanizowany pojazd i, marnując go, podjechać pod punkt, w którym może kampić. Cięższe pojazdy są trochę wolniejsze, ale nie na tyle, by być historycznie dobrze odwzorowane. Nie oszukujmy się w tym aspekcie. Jeśli liczycie, że Battlefield 1 będzie brudną i wolną wojną, którą znamy głównie z zachodniego frontu – zawiedziecie się. Całość przypomina bliżej klimaty drugowojenne, co z jednej strony pozwoli masowemu odbiorcy z marszu wejść do gry i cieszyć się nią (chociaż bez znajomości map i tak dostanie po tyłku), z drugiej jednak – hardkorowi gracze liczący na znaczącą zmianę klimatu będą po prostu zawiedzeni.

Prym w tym wiodą bronie, które strzelają po prostu szybciej niż w rzeczywistości. Nie wypada to najlepiej, gdy korzystamy z typowego "jednostrzałowca", a możemy pluć nabojami jak ze zwykłego karabinu samopowtarzalnego. Zastanawiałem się też, jak będzie z takimi czołgami. Ich moc ognia jest zaskakująca i lepiej ją czuć niż w nowoczesnych pojazdach tego typu w Battlefield 4. Całkiem ciekawie wypada ujawniona niedawno jazda konna. Konie traktowane przez grę są jak pojazdy, które możemy rozwalić (czytaj – zabić). Ich wykorzystanie pozwala na szybkie pościgi, które nie męczą dzięki dobremu sterowaniu.

Ciężko napisać coś bardziej konkretnego po 20 minutach rozgrywki, skoro nawet nie było czasu, by lepiej zapoznać się z mapami. Ja po tej sesji wyniosłem jednak myśl, że to nie jest reskin poprzednich odsłon, a co ważniejsze – moja obawy o zrobienie z tego Battlefronta ubranego w inne ciuchy okazały się mylne. Może gdybym mógł z grą spędzić kilka godzin, to byłbym w stanie się zakochać. Na ten moment powiedzmy, że jestem lekko zauroczony Battlefieldem 1 i po początkowym zawodzie, jakim było BF4, daję jedynce kredyt zaufania. Mimo szybszej rozgrywki, mającej niezbyt wiele wspólnego z realiami historycznymi, czuć zmianę w tematyce gry. Oby tylko technicznie gra wyrabiała, zwłaszcza serwery.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper