Tanioszka: Dead Island

Tanioszka: Dead Island

VergilDH | 28.04.2013, 10:00

Premiera Dead Island: Riptide za nami, jednak dzisiaj nie będziemy mówić o najnowszym dziele Techlandu. Zamiast tego cofniemy się w czasie o kilkanaście miesięcy, by przypomnieć sobie o pierwszej odsłonie serii. Gra odniosła globalny sukces, jednak wciąż dałoby się znaleźć graczy lubiących tego typu produkcje, którzy nie dali jej szansy. A powinni, bo to jak najbardziej warty uwagi tytuł.

Tytuł gry: Dead Island

Dalsza część tekstu pod wideo

Data premiery: 9 września 2011

Średnia ocen wg Metacritic: 71/100

Średnia ocen wg Gamerankings: 71.78%

Akcja Dead Island ma miejsce na wyspie Banoi, która leży "gdzieś" na Oceanie Spokojnym. Niestety sielska atmosfera szybko została zastąpiona przez istny horror, bowiem za sprawą tajemniczego wirusa noszącego miano "Kuru", obecni tam ludzie dosłownie z dnia na dzień zaczęli zmieniać się w krwiożercze "żywe trupy". Dziwnym trafem nie jest on w stanie wyrządzić szkody żadnemu z czterech, głównych bohaterów. Ich cel jest zatem prosty - uciec z tego przeklętego zakątka świata w jednym kawałku.

 

Zalety:

 

Podstawową zaletą gry są oczywiście nasi podopieczni. Fakt, nie można tu mówić o dogłębnym poznawaniu każdego bohatera, jednak niesamowicie cieszy fakt, że każdym z nich gra się nieco inaczej. Do naszej dyspozycji oddano zatem Sama B (specjalistę od broni wybuchowej), Xian Mei (która specjalizuje się w korzystaniu z broni siecznej), Logana Cartera (jego specjalnością jest walka na dystans przy pomocy broni miotanej) oraz Purnę (uwielbia korzystać z broni palnej). Choć początkowa faza rozgrywki w przypadku każdego z nich wygląda niemal tak samo, z czasem, po poczynieniu konkretnych postępów, w oczy zaczyna rzucać się zróżnicowanie. W Dead Island znalazło się bowiem miejsce na system rozwoju postaci - zdobywając punkty doświadczenia awansujemy na kolejne poziomy, a przy pomocy specjalnych punktów umiejętności, rozwijamy naszą postać w jednym z trzech, wybranych kierunków. Pierwszym z nich jest Furia, czyli istny szał bojowy, dzięki któremu bohater staje się istną maszyną do zabijania. Drugi to oczywiście Atak, determinujący nasze zdolności, przy wykorzystaniu broni, w jakiej specjalizuje się wybrana przez nas postać. Trzeci z kolei to zdolności związane z przetrwaniem, dzięki którym nieco ułatwimy sobie tutejszą "walkę o życie". Walka w dużej mierze opiera się tutaj na korzystaniu z broni białej – opracowany przez Techland system jest prosty, lecz także łatwo przyswajalny, dzięki czemu wystarczy kilkanaście minut, by żwawo odcinać zombiakom głowy i kończyny. Nie tyczy się to jednak wszystkich rodzajów przeciwników, gdyż oprócz standardowego „mięsa armatniego” na naszej drodze stają również większe okazy, którym trzeba poświęcić nieco więcej czasu...

 

 

Tym jednak co zasługuje na największą uwagę, jest sama konstrukcja poziomów. Dead Island bowiem zostało wyposażone w otwarty świat, podzielony na trzy mniejsze sektory. Pierwszym z nich jest kurort, natomiast kolejne to miasto oraz dżungla. Warto jednak pamiętać, że wszystko to dosłownie stoi przed nami otworem i kryje całkiem sporo tajemnic, których odkrycie może okazać się wyjątkowo przydatne w trakcie rozgrywki. W Dead Island bowiem niemal każdą broń, z jakiej możemy skorzystać, można poddawać rozmaitym modyfikacjom. By jednak tego dokonać, konieczne okazuje się posiadanie odpowiedniego schematu. Mimo że lwią część z nich otrzymujemy w nagrodę za wykonywanie zadań, wiele dosłownie porozrzucano po kątach, przez co nie pozostało im nic innego, jak czekać, aż trafi na nie nowy właściciel. Jako że nic nie trwa wiecznie, broń w Dead Island nie jest niezniszczalna. W przypadku, w którym jej "pasek życia" dobije do zera, gracz musi znaleźć warsztat, by, po uiszczeniu skromnej opłaty, doprowadzić ją do użytku. Zresztą, to właśnie na warsztacie dokonujemy wszelkiego "tuningu" naszego oręża... Kończąc temat zalet, należy wspomnieć jeszcze o czterech rzeczach. Po świecie gry możemy poruszać się na piechotę lub... za kierownicą samochodu. Po drugie, w grze natykamy się nie tylko za zadania główne, które popychają fabułę do przodu, lecz także na wątki poboczne, których poznawanie jest w pełni opcjonalne. Oczywiście nie powinniśmy zapominać o trybie współpracy (maksymalnie czterech graczy), w którym zabawa nabiera konkretnych rumieńców. Należy wspomnieć także o oprawie, która wygląda ładnie...

 

 

Wady:

 

...dopóki nie spojrzymy na twarze postaci, którym niemal całkowicie brakuje jakiejkolwiek mimiki. Niestety, nie jest to jedyna wada gry. O warstwie fabularnej najlepiej zapomnieć, gdyż ekipa Techland bynajmniej nie popisała się w tej materii i głównym elementem Dead Island uczynili właśnie rozgrywkę. Inna sprawa, że i tutaj znalazło się miejsce na kilka wpadek – sami powiedzcie, czy jesteście w stanie zrozumieć pomysł, wedle którego stół, na którym możemy dokonywać napraw i ulepszać nasz arsenał, miałby potrzebować naszej gotówki? Nie? Ja również... Należy wspomnieć również o tym, że po kilkunastu godzinach do gry potrafi wkraść się monotonia, która jako tako nie zabija frajdy towarzyszącej rozgrywce, jednak skutecznie zmniejsza jej ilość.

 

 

Werdykt:

 

Dead Island wciąż jest jednak wartą uwagi produkcją, która potrafi dać ponad dwadzieścia godzin dobrej zabawy. Używany egzemplarz podstawowej wersji gry można wyrwać już za około 50 PLN, jednak warto wyłożyć około 25 PLN więcej, by cieszyć się wersją Game of the Year, wzbogaconą o wszystkie, wydane przez Techland, dodatki.

VergilDH Strona autora
cropper