Recenzja: Resident Evil Revelations (PS4)

Recenzja: Resident Evil Revelations (PS4)

Kacper Mądry | 02.09.2017, 23:06

Resident Evil: Revelations powraca. Capcom reanimuje trupa, podkręcając grafikę oraz płynność. Czy to wystarczy dla produkcji, której korzenie sięgają jeszcze konsoli Nintendo 3DS?

Lubię remastery. Umożliwiają ogrywanie starszych gier na bardziej współczesnych warunkach. Jednak nie zawsze jedyne, co muszą zrobić twórcy, to poprawienie oprawy wizualnej do rozdzielczości 1080p oraz podkręcenie liczby wyświetlanych klatek na sekundę do 60. Omawiane dzisiaj Resident Evil: Revelations swoją premierę miało pierwotnie prawie 6 lat temu na konsoli przenośnej. Niestety dość mocno to czuć i produkcja jest na swój sposób drewniana. Z jednej strony mamy tutaj dość przyjemne i bezproblemowe celowanie, ale za to w sposobie poruszania się, animacji wykonywanych czynności czy samej walce jest sporo niedociągnięć. Obiekty przenikają przez siebie, a sztuczna inteligencja wrogów jest bardzo słaba, nawet na wyższym poziomie trudności. Doskonale pokazuje to jeden z etapów, gdzie musimy przebiec długi korytarz i zdążyć przed uciekającym czasem, a na naszej drodze staje mnóstwo wrogów. Najprostszym sposobem na przejście tego fragmentu okazała się sprawdzona już wcześniej przeze mnie metoda, polegająca na… przebiegnięciu obok wrogów. Są oni wolni i potrafią czasem nie załapać, że stoimy tuż koło nich. Do tego sprawne wykorzystywanie uników i gra zaczyna być bardziej zręcznościówką niż strzelanką. Oczywiście można udawać, że wrogowie nie są tacy głupi, i liczyć każdy wystrzelony nabój oraz szukać ukrytych zapasów z amunicją i leczącym ziołem. Szkoda tylko, że musimy udawać.

Dalsza część tekstu pod wideo

Poprawiona rozdzielczość oprawy również nie jest wykonana perfekcyjnie. Wyłączałem i włączałem grę, bo nie mogłem uwierzyć, że twórcy pozostawili napisy w grze w tak słabej rozdzielczości. Dosłownie wygląda to tak, jakbyśmy napisali zdanie małą czcionką, po czym powiększyli je, rozciągając literki ujawniające swoje kwadratowe krawędzie. Kontury pozbawione wygładzania odnajdziemy też na trójwymiarowej mapie, która przez swoją toporność zupełnie nie pomaga. Skandalem jest dla mnie też sytuacja, w której gra prezentuje nam zdobyte podczas gry nowe bronie. Nie wiem, jak można nie mieć wstydu i pokazać model, który wygląda jak żywcem wyjęty z 3DS’a. Ktoś tu na szybko chciał wydać produkt. Muzyka nie wyróżnia się niczym specjalnym i żaden z utworów nie sprawia, że wpadnie nam w ucho. Jeśli chodzi o same efekty dźwiękowe jak odgłosy burzy, fal czy zombie, można powiedzieć, że są wykonane poprawnie. Kilka z odgłosów wydobywa się z głośniczka DualShocka, za co zawsze jest z mojej strony plus. Twórcy powinni częściej wykorzystywać ten bajer.

Oprócz zwykłego strzelania (a raczej omijania wrogów), przyjdzie nam rozwiązywać proste zagadki logiczne, polegające na ułożeniu bezpieczników w odpowiednich miejscach, oraz skanować otoczenie za pomocą urządzenia zwanego Genesis. Jest to ciekawy patent polegający na tym, że w dowolnym miejscu możemy przeskanować interesującą nas lokacje w poszukiwaniu ukrytych zasobów lub znajdziek. Oprócz tego możemy skanować naszych przeciwników, jednak nie daje to nam żadnych dodatkowych profitów, może poza trofeami. Łowcy platyn będą mieli z tym masę roboty. Wszystkie te czynności będziemy wykonywać w kilku lokacjach, których fabuła kręci się wokół opuszczonego statku wycieczkowego Queen Zenobia, gdzie wraz z dobrze znaną fanom serii Jill Valentine oraz Parkerem Luciani wyruszamy na ratunek równie dobrze znanego bohatera – Chrisa Redfielda oraz jego partnerki Jessiki Sherawat. Historia jest ciekawa i zawiera wiele zwrotów akcji, jednak dialogi są czasem na bardzo żenującym poziomie. Spora liczba bohaterów nie przekłada się na możliwość prowadzenia każdej postaci, tak jak wykonano to w kolejnej odsłonie. Dołożyć do tego drewnianą rozgrywkę i otrzymujemy produkt co najwyżej przeciętny.

Resident Evil Revelations oprócz standardowej fabuły zawiera jeszcze tryb przetrwania. Samodzielnie lub ze znajomym przez Sieć przebijamy się w nim przez lokacje znane nam z kampanii dla pojedynczego gracza, zabijając wyznaczoną liczbę niemilców oraz poszukując kluczy otwierających dalsze przejścia. Odblokowujemy w nim nowe bronie i skórki dla postaci oraz awansujemy na wyższe poziomy doświadczenia. Przyznam, że w trybie tym bawiłem się nawet lepiej niż podczas zwykłej gry, ale znów, rodowód z przenośnej konsoli dawał o sobie znać i zabawę zaczęła zabijać zbyt irytująca mechanika. Ponadto już teraz, kilka dni po premierze, serwery potrafią świecić pustkami.

Produkcja Capcomu to gra tylko dla ludzi, którzy jeszcze nie mieli okazji zagrać w pierwsze Revelations. Fani i tak już dawno ograli produkcje na innych platformach, a ci, którzy chcieliby wrócić, nie mają czego tu szukać – słaba grafika, drewniana mechanika, mało rozgarnięci przeciwnicy oraz puste serwery. Sytuację ratuje tylko dobra historia w kampanii dla pojedynczego gracza oraz tryb przetrwania, gdzie można spędzić dużo czasu. Oto obraz Resident Evil Revelations w wersji na PlayStation 4.

Źródło: własne

Atuty

  • Fabuła
  • Tryb przetrwania
  • Polska wersja językowa

Wady

  • Drewniana mechanika
  • Słaba grafika wielu obiektów
  • Tragiczna inteligencja wrogów

Resident Evil Revelations to jeden z tych remasterów wykonanych na szybko, aby łatwo zarobić. Jeśli kupić, to tylko dla fabuły. Ale na przecenie.

5,5
Kacper Mądry Strona autora
cropper